Jestem genialna_y

– Helena jest samotnym wilkiem, który łączy inne samotne wilki.
Odzywa się w moją stronę Altana, która chwilę wcześniej wyszła z szamańskiego transu, kiedy przychodzi moja kolej w kręgu dzielenia się tym, co zobaczyłam podczas ceremonii. Mówi do mnie, o mnie, wszystkie te wielkie słowa, których przyjęcie w tamtej chwili, przychodzi mi z trudem.
– Jesteś matką wszystkich matek.
Altana, babuszka, mówi do mnie, bezdzietnej, ba, singielki o byciu matką. Matek. Przez chwilę zastanawiam się czy to przez ten rosół z baraniny, który dla niej zrobiłam. Następnego dnia Altana wyrazi swoje zaniepokojenie odnośnie mojego statusu relacyjnego, będzie próbowała zeswatać mnie z moim znajomym singlem, który przyjechał na ceremonię, przekaże mi wgląd o moim nienarodzonym jeszcze dziecku i powie, żebym do ślubu nie ścinała włosów. A wieczorem, co staje się naszym małym rytuałem, zawoła do mnie, żebym nalała jej pół kieliszka wódki na spanie.
Wracając do ceremonii. Kiedy Altana weszła w trans ze swoim bębnem my mieliśmy się udać do swojego wnętrza w poszukiwaniu skarbu. Intencją ceremonii było odkryć to, co jest naszym wewnętrznym bogactwem.
Altana przyjechała do nas kilka lat temu na daleką Północ z Syberii, żeby zrobić dwie ceremonie, dla ludzi i dla wody.
Żeby było ciekawiej niecały miesiąc później, na naszym parkingu stanęła jurta, w której szamani z Mongolii robili ceremonię dla gór, a potem jedli z nami wigilijną kolację. Ale o tym kiedy indziej.
Wiesz, kiedy ceremonia przychodzi do Ciebie…
No więc zamykam oczy gotowa na wielkie wizje kiedy Altana zaczyna uderzać w bęben. I w tym samym momencie słyszę wewnętrzny, mocny głos:
– Wszystko czego szukasz już masz.
Otwieram oczy po ok. 3 sekundach od rozpoczęcia i ja już wiem, że to tyle. Wszystko, czego szukam już mam.
Chwytam za swój bęben i dołączam do Altany. Wchodzę w rolę opiekunki przestrzeni. W lavvo, w którym jesteśmy, w którym od miesięcy opiekuje się przestrzenią ceremonii i wołam do niego ludzi, jest to dla mnie bardzo naturalny gest.
_____
Geniusz to jest relacja, dzięki której jesteś genialny_a w tym co robisz od zawsze i nigdy się tego nie uczyłeś_aś. To właśnie dlatego, że wychodzi to Tobie tak naturalnie, możesz mieć problem z rozpoznaniem, czym to właściwie jest. Po za tym nam się często wydaje, że wszyscy tak mają.
Każdy ma połączenie ze swoim osobistym geniuszem, który dusza wybiera na dane wcielenie. Nie każdy jest tego połączenia świadomy, nie każdy je wzmacnia i z niego korzysta. Ba, nie każdy w nie wierzy i pozwala jemu się przejawiać oraz rozwijać. 
Geniusz? Ja? Oh Helena używasz tak wielkich słów
Aby w pełni korzystać z własnego geniuszu, trzeba mieć stabilne fundamenty. Ja fundamenty dzielę na 3 kategorie:
-poczucie bezpieczeństwa,
-poczucie przyjemności bycia i stawania się,
-poczucie wartości i uznania
Bywa i tak, że „zaprzęgamy” swój Geniusz, żeby załatwiać sobie nim różne sprawki. Czynimy go poddanym woli, wymuszamy na sobie, aby coś konkretnego dostać. Nie pozwalamy w ten sposób przejawić się mu w pełni, a w niektórych przypadkach jeszcze dostajemy solidnie po głowie.
Działanie w zgodzie z własnym Geniuszem to działanie w lekkości. To moc, która drzemie w naszej obecności, a nie w tym, co robimy czy co mamy. Rdzenni ludzie nazywali ją „Uzdrawiającą mocą każdego człowieka.”
W czym Ty jesteś genialny_a?